czwartek, 30 czerwca 2011

KIM JESTEM, KIM CHCIAŁABYM BYĆ, KIM MÓGŁABYM BYĆ

Ocena samego siebie jest chyba najtrudniejszym aspektem analizy, jaką kiedykolwiek przeprowadzałam. Składa się na nią tak wiele elementów oceny dających również materiał do własnych, głębszych przemyśleń. Rodzi również wiele znaków zapytania, na które pewnie w tym materiale nie znajdę do końca wyczerpującej odpowiedzi. Liczę, że praca ta, chociaż w małej części odpowie na postawione w temacie pytania i przybliży mnie do lepszego poznania siebie i swoich dążeń.

Na pytanie: kim jestem? Można odpowiedzieć wielorako. Jestem człowiekiem i nic, co ludzkie nie jest mi obce, a w życiu ludzka strona osobowości jest dla mnie najważniejsza. Starając się zgłębiać osobowość ludzi dążę do większej samoświadomości własnej w dziedzinie własnego rozwoju, który jest dla mnie wewnętrzną potrzebą. Nasz wizerunek tworzą dwa przenikające się światy: świat wewnętrznych przekonań o sobie oraz zewnętrzny obraz tego, co o sobie myślimy. Ktoś, kto na nas patrzy, widzi tylko to, co demonstruje się na zewnątrz: nasze zachowania i wygląd. Tymczasem tak naprawdę jest to uzewnętrznienie naszej tożsamości, która jest wszystkim tym, co wiąże się z moim wewnętrznym JA. Czyli KIM JESTEM i jak to, kim jestem wpływa na mój zewnętrzny wizerunek. Z tożsamością wiąże się to, co sobą reprezentuję, jaką mam postawę wobec siebie i ludzi, jak się z nimi komunikuję. To, kim jestem, określa również role, w jakich występuję w życiu, to rozliczne tożsamości, które zakładamy i zdejmujemy jak przysłowiowe "rękawiczki" każdego dnia. Każda z tych ról zobowiązuje do innego działania, godzenia interesów, odnajdywania siebie i próby dążenia do doskonałości.

A zatem jestem kobietą starająca się sprostać wyzwaniom, jakie stoją przed kobietą w XXI wieku próbując pogodzić obowiązki matki, żony, pracownika, studentki, córki moich rodziców, siostry, koleżanki, przyjaciółki i powiernicy.

Jako matka staram się być dobrym wychowawcą mojego syna, kierując jego wiedzą o społeczeństwie, środowisku, ludziach, obyczajach, tradycjach i kształtując jego moralny system wartości. Staram się odnajdywać w nim potrzeby, zainteresowania oraz pasje, poszukując razem z nim drogi, którą warto dalej iść. Staram się być dla niego opiekunką w chorobie, pocieszycielką w chwilach smutku i radować razem z nim, starając się, aby również i on dostrzegał świat wieloaspektowo, a nie tylko przez pryzmat własnego istnienia. Dbam o jego rozwój intelektualnych, kondycję fizyczną, a przede wszystkim wsłuchuję się w jego potrzeby, aby uniknąć realizowania własnych marzeń poprzez jego osobę.

Będąc żoną staram się wspierać męża w podejmowanych inicjatywach, pomagać w życiu codziennym oferując drobne przysługi jak chociażby: poranne śniadanie, kanapki do pracy, odciążenie w załatwianiu domowych i finansowych formalności, dobre słowo na miły początek dnia. Wierzę, że to procentuje i daje mu większą siłę napędową do działania, gwarantując tym samym lepsze warunki życia dla całej naszej rodziny.

Staram się również profesjonalnie zajmować obowiązkami zawodowymi i godzić je z obowiązkami domowymi. Jest to niezwykła umiejętność osiągania kompromisów przy minimalnych stratach, które trzeba podejmować tu i teraz, wielokrotnie rezygnując z własnych aspiracji, aby móc pogodzić tak wiele pełnionych ról. Staram się śledzić większość informacji, które pomogą mi w wykonywaniu swojej pracy, dając firmie oszczędności w ponoszonych kosztach, jak również reprezentując postawę otwartą i życzliwą do współpracowników.

Mając na uwadze własną aktualizację i chęć podążania za wysokimi standardami pracy podjęłam studia, aby w przyszłości uniknąć ewentualnych ograniczeń w zakresie awansu lub innych możliwości rozwoju. Studiując, poszukuję informacji pozwalających mi zgłębić moje zainteresowania i poprzez nie realizować własne pasje życiowe, niekoniecznie związane z pracą zawodową. Studia to coś, czym nie muszę dzielić się z kimkolwiek. To pewnego rodzaju odskocznia od codzienności, jak również próba podbudowania własnej wartości. To czas poświęcony tylko dla siebie - pielęgnacja i higiena własnego ducha.

Jestem również córką moich rodziców, wspierająca, kochającą i poszukującą razem z nimi różnych rozwiązań ich chwilowych trudności i braku kondycji zdrowotnej. Swoim przykładem pokazuję synowi szacunek, jaki mam dla nich, a także rolę, jaką ma się do spełnienia, kiedy stan zdrowia nie pozwala na bycie samowystarczalnym. Wierzę, że taką postawą mogę wiele go nauczyć i liczyć, że za jakiś czas i on będzie wiedział, co robić, kiedy to ja będę potrzebowała wsparcia. Bycie córką to również radości z codzienności i prozy życia – wspólny obiad, wspólnie wypita herbata, rozmowa i zażarta dyskusja.

Mam siostrę i staram się być dla niej wyrozumiała, szanując jej decyzje a równocześnie pokazując swoim przykładem inne możliwości, jakie ma w zasięgu ręki. Wspieram ją i wiem, że w każdej chwili może na mnie liczyć. Zawsze była moją przyjaciółką i powiernicą, której mogłam zwierzyć się z najskrytszych marzeń, myśli i planów nie narażając się na krytykę. Jako, że jest starsza to ona wyznaczała ścieżki, które wybierałam, aby się nie potknąć. Dzisiaj i ja chciałabym pokazać, że daję sobie radę, jestem samowystarczalna i mogę jej pomóc lub dawać drogowskazy, tak jak ona kiedyś to robiła dla mnie.

Jestem również koleżanką, przyjaciółką i powiernicą dla innych osób. Wiedząc, że zostałam obdarzona niezwykłym zaufaniem, które gwarantuje lepsze relacje międzyludzkie wprowadzając w ich życie ciepło, radość i spokój, cieszę się, że staję się bogatsza duchem i mogę dać im to, co cenne w dzisiejszym materialnym świecie.

Na pytanie: kim chciałabym być, nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć. Jako dziecko chciałam być nauczycielką, dentystką, modelką. Wraz z wiekiem pojawiały się inne, nowe zawody, które dawały złudzenie spełnienia. Teraz, gdy pełniej zaczynam się nad tym zastanawiać, chciałabym być osobą pomagającą ludziom w rozwiązywaniu wielorakich trudności życiowych i zawodowych. Może stąd też, zrodził się pomysł o wyborze kierunku studiów. Wiem, że pracując blisko ludzi i pomagając im, staję się również lepsza, dojrzalsza i bardziej ukształtowania, żyjąc w przeświadczeniu, że mogłam komuś pomóc. Chociaż jako jednostka poszukująca siebie i swojego miejsca na tym świecie, za jakiś czas uznam, że to już nie to i warto rzucić się w wir innych pasji to zdaję sobie sprawę, że zawsze w tych pasjach znajdzie się człowiek, jego indywidualność i unikatowość. Bez kontaktu z ludźmi czuję się wyobcowana i wiem, że życie na bezludnej wyspie na dłuższy czas to nie jest moje marzenie.

Kim mogłabym być to pytanie o dążeniach niezrealizowanych, marzeniach które nigdy nie stały się i nie staną się rzeczywistością. To świadome określanie własnych niedoskonałości i tego, co mogłoby się zdarzyć, gdyby … Te słowo „gdyby”, kwestionuje nasze wcześniejsze wybory, a przecież zawsze każdy z nas stara się kierować rozsądkiem, dobrem dzieci, rodzinny i innych wydarzeń, które miały miejsce w chwili podejmowania decyzji. To próba rozdrapywania tego, z czym już zdążyliśmy się pogodzić, a wiemy, że nasze możliwości nie zawsze gwarantują odnoszony sukces. Wiele ludzi rodzi się z rozmaitymi talentami, ale niewielu z nas pielęgnuje je i konsekwentnie wspiera. I co z tego, że mogłabym być Prezesem w renomowanej firmie, ale nie jestem, bo wolałam wybrać większą stabilizację dla mojego dziecka i rodziny. Nie pomoże mi również myślenie, że mogłam mieć swoją własną firmę,, która dawałaby mi niezależność, realizacje zainteresowań i gwarantowała wyższe wynagrodzenie, gdyby nie to, że zawsze myślałam o rodzinie i jej potrzebach. Zatem lepiej mieć stałe zatrudnienie, gwarantujące spłatę zaciągniętego kredytu na mieszkanie, niż zastanawiać się, jakie wyżyny mogę osiągnąć w perspektywie kolejnego roku czy dwóch lat. Czasami dochodzą głosy z boku, że chcieć to móc i próbujemy na nowo skonfrontować nasze aktualne możliwości i nawet uda się zrobić jeden krok do przodu przybliżający nas do wyśnionego celu, a potem jedno zdarzenie wpływa na konieczność rezygnacji z planów dla dobra innych, ogółu, czy rodziny. Czy to jest brak ambicji? Czy może rezygnacja z siebie? Poniekąd tak, bo jak można zrezygnować z celu, dla którego żyjemy i chce nam się rano wstać. A potem uznajemy, że zaczynamy być egoistami, którym życie ma się kręcić wokół własnych potrzeb. I tylko dzięki umiejętności wyborów, określając to co jest ważne dla nas, świadomie rezygnujemy lub idziemy dalej w pojedynkę próbując dosięgnąć marzeń.
Będąc realistką wiem, że życie składa się wyborów i określania priorytetów spraw, na których nam zależy, zatem, aby tej kwestii nie pozostawiać bez rozstrzygnięcia, wolałabym określić, jakie mam dalsze plany, aby postawa, „kim mogłabym być” została, chociaż w ¼ zrealizowana.
Podstawą wszystkiego, co robię, są cztery kroki, które cytuję za Harry Adlerem (książka pt. "Umiejętność realizowania marzeń"):
1. Poznaj cel swych dążeń, czyli wypisz cele, które na pewno chcesz realizować, gdyż są dla Ciebie ważne.
2. Zacznij działać.
3. Naucz się dostrzegać rezultaty własnych działań.
4. Bądź przygotowany na zmianę zachowania, dopóki nie osiągniesz zamierzonego rezultatu.
Bez tych zasad nie ma sensu przystępować do realizowania celu, gdyż pierwsza napotkana przeszkoda zniechęci nas i zagwarantuje powrót do grona tych ludzi, którzy od początku twierdzili, że tylko wybrani realizują swoje marzenia. Lepiej od razu zaliczyć siebie do wybranych i poznać kryteria, które wskażą drogę do realizacji własnych celów. Mając fachową wiedzę dotyczącą pracy z celem, na pewno trudniej powiedzieć, że jakiś cel jest niemożliwy do realizacji. Ponoć nie ma celów niemożliwych - bariery są tylko w naszych głowach.
Zdaję sobie sprawę, że wyznaczając kierunek naszego działania, decydujemy sami o sukcesie lub porażce, które potrafią czynić życie szczęśliwym lub pozbawionym satysfakcji.

Może powyżej zaprezentowany materiał nie w pełni odzwierciedla moją osobę zajmującą konkretne pozycje, stanowiska, ale na pewno odzwierciedla moje myśli, nostalgie i priorytety, jakimi kieruję się w życiu. Wierzę, że chociaż w małym stopniu udało mi się zainteresować moją osobą i przedstawioną w tym materiale postawę.

Pozostaję z poważaniem,
Monika Markowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz